Kalarepka jest dla mnie przyswajalna tylko w zupie, a że mój narzeczony już dawno postawił sobie za punkt honoru obalić moje 'nie jem tego od dziecka' przyrządził dziś coś takiego:
Jest to jego wariacja nt. tego przepisu czyli ugotowany plaster kalarepki z dodatkami: sałatą, krewetkami, kiełkami, kawiorem, żurawiną i limonką (do skropienia). No cóż, do kalarepki jakoś nie mogę się przekonać, ale dodatki były smaczne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz