Dziś rano po raz pierwszy w życiu zebrałam własne pomidory! Boooożeeee!!! Wystarczyły 3 dni słońca aby wreszcie zaczęły się czerwienić. Miałam szczęście, bo pomimo mokrego i pochmurnego lata nie zgniły, nie zachorowały, nie zostały zjedzone przez jakieś robactwo :) Są przepyszne i pachnące, te sklepowe nie mają co się równać, chyba nie muszę mówić. A to dopiero początek, pierwszy zbiór koktajlowych, a jeszcze będą przecież kolejne i kolejne i bawole serca, które jeszcze całkiem małe i zielone. To będzie pomidorowa jesień :) Może zrobię własny ketchup? :)
Zaczęło się od tego (tu siewki z 14 kwietnia):
A teraz jest tak (to wszystko z jednego nasionka!):
Moja wersja caprese z własnymi pomidorkami i własną bazylią :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz