27 października 2009

KOPYTKA Z PESTO


Jeszcze nigdy nie robiłam kopytek - cóż za wdzięczna nazwa - chociaż zawsze były w okolicy. U babci, w barze mlecznym, w przedszkolu, gdzie zakopywałam kotlety mielone w ziemniakach. Nie wiem jak jest teraz, ale w latach 80tych mielone nie były najpyszniejsze. Za to ziemniactwa było pod dostatkiem, więc je jako jedyne można było na talerzu zostawiać. Oprócz ukrywania mięcha pod ziemniakami znam też system 'co ma się trzymać nie odpadnie' czyli lepienie kulistych kompozycji i bezwzględne wlepianie ich pod krzesło, względnie pod blat, jak również 'na kieszonkowca' czyli ukrywanie pulp w czeluściach przedszkolnego fartuszka. To były czasy... W każdym razie takie odsmażane kopytka bardzo lubię, a ostatnio urozmaiciłam je sobie pesto. Tak po prostu smaczne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz